Forum www.uwekroeger.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Czarujący Maxim de Winter czyli "Rebecca"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 22, 23, 24  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.uwekroeger.fora.pl Strona Główna -> Na scenie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Wto 19:17, 21 Wrz 2010    Temat postu:

A oto węgierska riposta na Uwe, czyli panów dwóch Maximów.

Szabo P Szilveszter (w duecie z Vago Zsuzsi):

http://www.youtube.com/watch?v=hzRkon1I3GA


Oraz bardziej przeze mnie lubiany zestaw Bereczki Zoltan - Szinetar Dora.

http://www.youtube.com/watch?v=zXfiRTHpmaI&feature=related


Nie może zabraknąć też zestawu oryginalnego Twisted Evil

Uwe i Joana Fee Wurz!

http://www.youtube.com/watch?v=jh5tuNpp_js


Oraz moje ulubone wykonanie Jenseits der Nacht, czyli "Uwe, du sollst sie küssen, NICHT essen!!!!"

http://www.youtube.com/watch?v=_hPZPNc-Epg&feature=related
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyMakbet
Napoleon


Dołączył: 26 Lip 2010
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze
Płeć: ona

PostWysłany: Wto 19:34, 21 Wrz 2010    Temat postu:

EineHexe napisał:

Oraz moje ulubone wykonanie Jenseits der Nacht, czyli "Uwe, du sollst sie küssen, NICHT essen!!!!"

O tak XD W każdej innej Rebecce brakuje mi (przeze mnie tak zwanych xD) glonojadów [/quote]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewka
Enjolras


Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: ona

PostWysłany: Wto 22:43, 21 Wrz 2010    Temat postu:

Szilvestra widziałam w Rebece na żywo, ale nie za wiele pamiętam. Nie znałam musicalu, czytałam napisy w za słabych okularach, oswajałam się z brzmieniem węgierskiego i pierwszy raz byłam w operetce. Za dużo na raz

Ale na ukłonach jak podeszłyśmy bliżej sceny to uderzyły mnie dwie rzeczy: 1) Szilvester był brzydszy niż myślałam i 2) strasznie arogancko się kłaniał (mina np. weźcie skończcie, zmęczony artysta zagrał i chce iść do domu).

Ale wokalnie mi się, niestety, bardzo podoba. Bardzo bym chciała pójść jeszcze raz, żeby ocenić na nowo :>

Natomiast Uwe... bardzo lubię jak przeżywa co mu ta zła Rebecca zrobiła i śpiewa z taaakim zaangażowaniem, ale przy jedzeniu/całowaniu Ich robi mi się niezmiennie niedobrze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Śro 0:20, 22 Wrz 2010    Temat postu:

ewka napisał:
Ale na ukłonach jak podeszłyśmy bliżej sceny to uderzyły mnie dwie rzeczy: 1) Szilvester był brzydszy niż myślałam


Uroda rzecz względna, ale charakteryzacja jakoś panu Szabo nie bardzo posłużyła. Zresztą mnie się bardziej Zoltan Bereczki podoba



Cytat:
i 2) strasznie arogancko się kłaniał (mina np. weźcie skończcie, zmęczony artysta zagrał i chce iść do domu).


Niemiły Sylwesterek, oj niemiły.

Cytat:
Ale wokalnie mi się, niestety, bardzo podoba. Bardzo bym chciała pójść jeszcze raz, żeby ocenić na nowo :>


Do głosu Szylvesztra, jako takowego doczepić się nie mam o co, ale cała doczepiona do niego reszta mnie jakoś zniechęca, aktorsko zwłaszcza. EmoMaxim to nie jest to co lubię.

Cytat:
Natomiast Uwe... bardzo lubię jak przeżywa co mu ta zła Rebecca zrobiła i śpiewa z taaakim zaangażowaniem, ale przy jedzeniu/całowaniu Ich robi mi się niezmiennie niedobrze.


Jenseits der Nacht bez "glonojadka" jest nieważne Wink Wszystkie panie grające Ich musiały swoje odcierpieć (a daj mi Boziu takie cierpienie ).


Ostatnio zmieniony przez EineHexe dnia Śro 0:22, 22 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewka
Enjolras


Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: ona

PostWysłany: Śro 0:40, 22 Wrz 2010    Temat postu:

Ale mi się właśnie wydaje, że Maxim był bardzo emowaty, ten książkowy. Przecież tak na prawdę to to jest historia wielkiej miłości, gdzie przez większość czasu on ją kochał, ale nie wiedział, że ona jego też, a ona go kochała, ale nie wiedziała, że on ją też i potem połączył ich sekret i już mogli emować razem, a nie oddzielnie, po kątach, których w Manderlay było wiele. Genialna książka na hormonalne huśtawki nastrojów. Wiele nocy mi się Maxim śnił. I przyznam się, że był moim rycerzem w lśniącej zbroi na kształt Szilvestra właśnie. Coś w tym jest, że pierwszy Krolock, Maxim czy Tod kształtuje poglądy na odgrywanie danej postaci. Swoją drogą przyjrzałam się potem panu Szabo z bliska na zdjęciach i stwierdziłam, że w swej brzydocie jest aż piękny. I od wtedy mi się całkiem podoba Wink

A wracając do spektaklu - bardzo mi się podoba Susan Rigvava-Dumas. Jej Mrs. Danvers wbija mnie w fotel ("RebeeeeeEEEEEEEEEEEEEeeeeeeekaaaaaaa..."). Czasem nawet w partiach mówionych... łał. Chcę na żywo! Zły
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Śro 1:20, 22 Wrz 2010    Temat postu:

ewka napisał:
Ale mi się właśnie wydaje, że Maxim był bardzo emowaty, ten książkowy.


Maxim nie był emo, wręcz przeciwnie, on wszystkie emocje dusił w sobie i ukrywał, wybuchając od czasu do czasu złością i rozdrażnieniem. Nie siadywał, użalając się jaki to on biedny, samotny, nikt go nie lofcia, a Rebecca zrobiła mu ziaziu. To był zamknięty w sobie facet, przyzwyczajony nie przyznawać się do słabości i lęków, bo dżentelmenowi przecież nie wypada.


Cytat:
Przecież tak na prawdę to to jest historia wielkiej miłości, gdzie przez większość czasu on ją kochał, ale nie wiedział, że ona jego też,


Ależ wiedział, powiedziała mu to przy oświadczynach, poza tym mogę się założyć, ze miała to wypisane wszędzie, dużymi literami Wink Takie dziewczyny jak Ich nie umieją ukrywać uczuć, zwłaszcza gdy ich obiekt okaże im bodaj gram zainteresowania.

Cytat:
a ona go kochała, ale nie wiedziała, że on ją też i potem połączył ich sekret i już mogli emować razem, a nie oddzielnie, po kątach, których w Manderlay było wiele.


Cały dowcip w "Rebece" polega na tym, że to tak naprawdę nie jest książka o mhhhroczych sekhhretach, romans ani kryminał. To jest psychologiczna gra. Mamy dwoje ludzi, którzy są tak zagryzieni i umęczeni swoimi demonami, że chociaż się kochają, nie potrafią się porozumieć ani zbliżyć i małego trzęsienia ziemi potrzeba, oraz groźby nieodwołalnej wzajemnej straty, żeby to się zmieniło.

A przede wszystkim to jest powieść o Ich, o tym jak uczy się pokonywać swój strach, jak dojrzewa, zmienia się z przymilnego, zalęknionego i niesmiałego dziecka w partnerkę, w pewną siebie kobietę.

A swoją drogą też poproszę leczenie z kompleksów takim Maximem Hyhy

Cytat:
Coś w tym jest, że pierwszy Krolock, Maxim czy Tod kształtuje poglądy na odgrywanie danej postaci.


Och tak... Przed przeczytaniem książki obejrzałam to, co wisiało naonczas na youtube i okazało się, ze mnie Uwe ukształtował z impetem w głąb. Gdy oddałam się lekturze i na kartach powieści pojawił się Maxim, okazało się, że ma twarz, wygląd, ruchy i głos Blondyna. I tak mnie już został na wieki, with his arresting, medieval face Wink


Cytat:
A wracając do spektaklu - bardzo mi się podoba Susan Rigvava-Dumas. Jej Mrs. Danvers wbija mnie w fotel ("RebeeeeeEEEEEEEEEEEEEeeeeeeekaaaaaaa..."). Czasem nawet w partiach mówionych... łał. Chcę na żywo! Zły


Susan jest przegenialna, ale Kirsten Ibald aktorsko też nic nie brakowało. Wokalnie nie jest tak wgniatająca w glebę jak pierwszoobsadowa Danny, stworzyła jednakowoż bardzo ciekawą kreację, zupełnie różną od tej Susanowej. Danny - Susan jest pogrążona w uwielbianiu Rebeki, Ich jest zbyt małym prochem, żeby Danny miała się zniżać do jakichś silniejszych emocji wobec niej, ot po prostu taka niedogodność. Liczy się tylko Rebecca i dla Danvers jest prawie tak, jakby ona wciąż żyła, jakby miała lada chwila wrócić i zasiaść przed toaletką, albo w pokoju porannym, wypisując zaproszenia i wydając dyspozycje. Danny jest tu najwyższą kapłanką kultu Rebeki - nieśmiertelnej bogini.

Natomiast Danny - Kirsten nienawidzi Ich od pierwszego wejrzenia, widzi w niej zagrożenie dla pamięci swej pani. Właśnie dla pamięci, bo ta Danny jest boleśnie świadoma, ze jej uwielbiana pani nie żyje, a do domu, który był jej sanktuarium sprowadziła się ta dziewucha, myśląca, że może być panią de Winter. Danny - Kirsten broni się przed Ich rękami i nogami bo dla niej jedyny sposób w jaki Rebecca może żyć, czy raczej trwać pośmiertnie, to wspomnienia domowników Manderley, to pokój - światynia, to wreszcie umęczony, zaplątany w przeszłości Maxim. Ich to wszystko burzy, wnosi powiew świeżego powietrza, odrywa Maxima od wspomnień, ich jest zmianą i oznacza koniec Rebeki, dlatego Danvers nienawidzi jej instynktownie i do szaleństwa od pierwszej chwili.


Ostatnio zmieniony przez EineHexe dnia Śro 1:23, 22 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewka
Enjolras


Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: ona

PostWysłany: Śro 2:24, 22 Wrz 2010    Temat postu:

Wg mnie bycie emo to nie tylko cięcie sobie żył w poprzek i mędzenie o swym marnym losie wszystkim napotkanym osobom, ale również skupianie się na swoich EMOcjach, ogólnym popapraniu psychiki i zamykanie w sobie. W sumie to nie znam się na emo, ale do mojej definicji Maxim już trochę bardziej pasował. Z resztą--może użalał się w środku, tam nie musiał być gentlemanem. Uwielbiam się zastanawiać, co on sobie myślał.

Jego atrakcyjność polegała właśnie na tym, że był--a go nie było, że czasem krzyknął, dziwnie zareagował, roztoczył nieobecnym spojrzeniem... tak na prawdę to dawał Ich mnóstwo powodów do wkręcania sobie dzikich motywów ("on kocha Rebekę! on mnie nie uważa za dorosłą! jestem mu tylko potrzebna do siedzenia przy gościach!"). Ja mam taki sam styl histeryzowania, u mnie szło by to po tej samej linii, więc ten Maxim jest mi tym bliższy.

Ich kochała go miłością oczywistą i widoczną. Jednak nie wydaje mi się, żeby Maxim widział w niej partnerkę. Myślę, że jest trochę prawdy w tym, że nie traktował jej serio. Ona tam była, ona go kochała. On robił do niej nawet podchody, chciał jej wcześniej powiedzieć o wiadomo kim, ale zawsze albo wszedł służący, albo on zwątpił, albo nie wiem, Jasper zaszczekał... O taki inny rodzaj kochania chodziło. On wiedział, że ona mu fangirluje, a ona przez swoje schizy nie wyprowadzała go z błędu :P

Książka jest wszystkim, zarówno kryminałem jak i portretem psychologicznym. Na dodatek daje wgląd jedynie w przeżycia Ich (która z kolei nie ma imienia). Mnóstwo miejsca na własne interpretacje i domysły. Hell yeah :>

Mój Maxim był, jest i będzie Szilvestrem, chociaż ściągam namiętnie R. z Wiednia z takim jednym ołówskim, podobno niezły, słyszał ktoś? <haha> swoją drogą moim wyznacznikiem kroloczenia jest Borchert, którego widziałam jego trzeciego w życiu, więc nasza zasada imprintingu też nie zawsze działa. Chociaż może ja nie byłam w stanie zassać wszystkiego naraz oglądając pierwsze dwa razy Vampiroki...

Gdzie można zobaczyć Kirsteen Ibald? To co ściągam ma Susan. Wypowiem się jak obejrzę, bo tak na prawdę, to pisząc opieram się głównie na tym, co pamiętam z książki. W Budapeszcie pamiętam, że Mrs. Danvers grała Kata Janza (pamiętam, bo moja przyjaciółka marudziła, że będzie ble). Przy pierwszym "Rebeeeeeeeeeeekaaaaaaaa..." wbiła mnie w fotel, ale nie wiem czy dlatego, że super śpiewała czy po prostu nie spodziewałam się tak intensywnej piosenki. Czy ja już mówiłam, że uwielbiam muzykę z tego musicalu? No to mówię, uwielbiam.

Uff, idę spać. Pewnie jak przeczytam tego posta rano to się przerażę, że nie ma sensu.


Ostatnio zmieniony przez ewka dnia Śro 2:28, 22 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martunia21
Bestia


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: ona

PostWysłany: Czw 18:59, 23 Wrz 2010    Temat postu:

EineHexe napisał:

Oraz moje ulubone wykonanie Jenseits der Nacht, czyli "Uwe, du sollst sie küssen, NICHT essen!!!!"
http://www.youtube.com/watch?v=_hPZPNc-Epg&feature=related

Dorwałam się z opóźnieniem do tego fragmentu na skutek maleńkich problemów z dostępem do internetu i dopiero teraz mogę skomentować.
Wszystko jest jasne. Uwe wcale nie został Maksiem bo ślicznie wygląda w garniturze. Nie, on wreszcie mógł się LEGALNIE obściskiwać i nie tylko. A tak to lubi robić...
M.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Czw 19:46, 23 Wrz 2010    Temat postu:

ewka napisał:

Jego atrakcyjność polegała właśnie na tym, że był--a go nie było, że czasem krzyknął, dziwnie zareagował, roztoczył nieobecnym spojrzeniem... tak na prawdę to dawał Ich mnóstwo powodów do wkręcania sobie dzikich motywów ("on kocha Rebekę! on mnie nie uważa za dorosłą! jestem mu tylko potrzebna do siedzenia przy gościach!"). Ja mam taki sam styl histeryzowania, u mnie szło by to po tej samej linii, więc ten Maxim jest mi tym bliższy.


Z drugiej strony, Ich przejaskrawiała na potęgę i każdą zmarszczkę na czółku Maxima była gotowa interpretować jako dowód, że on nie kocha jej, tylko nieboszczkę Rebekę. W sumie można powiedzieć, że nakręcali się wzajemnie. Max się gryzł Rebeką, Ich interpretowała to jako oznaki niegasnącego afektu do nieboszczki i dezaprobaty dla niej samej, też się tym gryzła, co Max z kolei interpretował jako oznakę, że on, zuy, unieszczęśliwia tę biedną istotę, bo jest dla niej nieodpowiednim mężem, więc gryzł się jeszcze bardziej... Typowe błędne koło, wynikające z braku dobrej komunikacji.


Cytat:
Ich kochała go miłością oczywistą i widoczną. Jednak nie wydaje mi się, żeby Maxim widział w niej partnerkę. Myślę, że jest trochę prawdy w tym, że nie traktował jej serio.


Mnie się wydaje, tu zagrało kilka czynników. Maxim, z niezrozumieniem typowym dla osób towarzysko swobodnych, podchodził do problemów Ich z byciem panią domu. Jemu to nie nastręczało kłopotów, było czymś tak naturalnym, jak oddychanie, nie potrafił więc sam z siebie dostrzec i zrozumieć, że dla jego młodej żony ten cały towarzyski cyrk jest równie łątwy jak przejście Himalajów boso.

Druga sprawa to wspominany już brak komunikacji i zagryzienie wewnetrzne Maxima własnymi problemami. Z tych problemów wynika nam rzecz trzecia, to znaczy ja myślę, że on w pewien sposób bał się zbliżyć do Ich, wiedząc, że jego Mroczny Sekret może się w każdej chwili wydać i mało, że będzie musiał zamienić modny krawacik na stryczek, to jeszcze się od niego ukochana kobieta ze wstrętem odwróci. On czuł, gdzieś tam w sobie, może wątrobą, a może trzustką, że ten związek jest skazany na zagładę, miecz Damoklesa nad nim wisi, a Rebecca chichocze zza grobu. Dlatego zachowywał dystans wobec Ich, żeby jej, paradoksalnie, nie stracić. Dopiero w sytuacji podbramkowej, kiedy w zasadzie nic do stracenia nie było, a gó... nieczystość naturalna miała pieprznąć w wentylator, Maxim potrafił się wobec niej otworzyć, pokazać jak bardzo ją kocha i jak mu na niej zależy.

Streszczając powyższe: Maxim wiedział, że Ich go kocha, ale mniemał, że to się skończy, kiedy prawda wyjdzie na jaw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewka
Enjolras


Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: ona

PostWysłany: Czw 19:58, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Mogę się jedynie zgodzić. Swoją drogą ciekawa jestem jak by zareagowała Ich zaraz po ślubie na wieść "zabiłem żonkę, złą kobietą była." Przypuszczam, że ta cała drama z gryzącym się Maximem i nadinterpretacjami Ich musiała mieć miejsce, żeby end był happy a nie... inny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martunia21
Bestia


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: ona

PostWysłany: Pią 20:41, 24 Wrz 2010    Temat postu:

Jednego elementu nie uwzględniacie przy tworzeniu charakterystyki Maxima.
Proponuję, żebyście porównały zachowanie Maxima, pana Darcy'ego i Atosa, nawet jak kto inny ich grał. Ciekawe czy przy takich samych warunkach początkowych dojdziecie do zbliżonych wniosków, jak nie, w niedzielę wyjaśnię co mi wyszło. OK?
M.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Pią 20:49, 24 Wrz 2010    Temat postu:

Nie pamiętam jak szanowny Darcy, ale MAxim i Atos byli facetami po przejściach i z czkawką po toksycznym związku. Coś przegapiłam?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martunia21
Bestia


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: ona

PostWysłany: Pią 21:38, 24 Wrz 2010    Temat postu:

Darcy nie całkiem po toksycznym związku jeśli nie liczyć ciotki i pana Wickhama. Ale to część problemu. Dalsza wskazówka: Porównaj jak oni reagowali w sytuacjach stresowych i normalnie.
M.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Pią 22:00, 24 Wrz 2010    Temat postu:

Trudno mi powiedzieć, jak Maxim reagował normalnie, bo w takowej sytuacji go nie oglądałam, na stres natomiast reagował drażliwością, zamknięciem się w sobie, bezsennością, tudzież zwiększonym przerobem fajek. Atosik natomiast miewał klasyczne napady depresyjne, z niechęcią do całego świata, oraz miłością do flachy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martunia21
Bestia


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: ona

PostWysłany: Nie 19:07, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Trochę można się domyślać z wypowiedzi siostry, jej męża i Franka jaki był normalnie.

Aj, no to już napiszę co mi wyszło. Żaden z tych panów na skutek dosyć specyficznego wychowania i uwarunkowania od okresu pieluszkowego nie miał w ząb pojęcia jak okazywać uczucia i jak w ogóle cokolwiek czuć. Już u Atosa tak jest jakieś 300 lat wcześniej i na całego u pana Darcy'ego jakieś 120 lat przed Maximem. Te same szkoły, zbliżone towarzystwo, identyczne wdrukowane zasady moralne. I dostajemy zimnokrwistego osobnika płci męskiej, który w sytuacjach stresowych reaguje eksplozją. Każdy z tych trzech należał do klasy posiadającej i uprzywilejowanej. Każdego zachęcano do reagowania w określony sposób zgodny z normami przyjętymi przez jego klasę. Gdyby próbowali się wyłamać i zachowywać 'jak człowiek', w najlepszym wypadku przywołano by ich do porządku 'lokaj może sobie pozwolić na takie "cuś", a nie dżentelmen', w najgorszym możliwa była nawet reakcja 'gada o uczuciach? a co to? dziewczynka czy zboczek? już go tam koledzy w szkole z internatem wyprostują'. Zresztą, z kim Maxim miał rozmawiać?
Jako dzidziuś z niańką? Mogła być niepiśmienną dziewuchą ze wsi, która co najwyżej powiedziałaby 'jejku, ale panicz bajki opowiada'
Ciągle jako dziecko z rodzicami? Tak, to by pewnie zadziałało, gdyby tylko rodzice go zmieścili w wypełnionym przyjęciami i podobnymi terminarzu, ale czy by zrozumieli? Wychowani dokładnie tak samo.
Z guwernerem? Pewnie udałby się do de Wintera ojca z rewelacją 'jaśnie pan potrzebuje nowego dziedzica, Maksiu do niczego'
Z kolegami w szkole? Ten sam system, te same blokady, mogliby uznać, że jest odmienny i preferuje panów, bo przecież chłopak z ich sfery dyskutuje raczej o psach, koniach, wrednym nauczycielu, panienkach z teatru.
Jako dorosły z kolegami w klubie? Świetnie, ale żaden nie będzie wiedział o czym ten sfiksowany Max w ogóle gada.
Z paniami na przyjęciach? Super, ale z którymi? Debiutantki odpadają, każda albo głupia, albo poluje na męża, broń boziu, żeby ktoś go na rozmowie z taką przyłapał, bo za bałamucenie panien grozi pojedynek albo wczesne małżeństwo w zależności od decyzji tatusia/innego opiekuna. Ze starszymi mężatkami? Cudownie, ale kiedy? Takie raczej potrzebują znajomych szybko przechodzących do czynów i jeszcze szybciej opuszczających sypialnię zanim mąż wróci, a nie gaduł. Ze staruszkami w typie jego babki? Tak, jak coś usłyszy, rozniesie ploty, bo głównie tym się zajmowały.
Z żoną? Jeszcze bardziej super. A ona go wyśmieje i użyje przeciwko niezgule. A jakie to będzie zabawne dla stada jej kochanków.
No to co biedny Maxim miał zrobić?
M.


Ostatnio zmieniony przez martunia21 dnia Nie 19:10, 26 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.uwekroeger.fora.pl Strona Główna -> Na scenie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 22, 23, 24  Następny
Strona 3 z 24

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin