Forum www.uwekroeger.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

"Elisabeth", Berlin i niemieckie tournee
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.uwekroeger.fora.pl Strona Główna -> Musical Elisabeth
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Wto 20:24, 24 Sie 2010    Temat postu: "Elisabeth", Berlin i niemieckie tournee

Korciło mnie to od dłuższej chwili, więc teraz sobie pozwolę wreszcie i poznęcam nad tą produkcją. Dzisiaj w obrotach Magiczna Latająca Podpaska, czyli to coś, co zastąpiło powóz Toda. Wiem, że kareta jest mało poręczna w transporcie, a to inscenizacja obwoźna, czemuż jednak Herr Kupfer nie wpadł na pomysł, że można w ogóle zrezygnować z jakichkolwiek środków Todotransportu?



http://www.youtube.com/watch?v=UnHyiABSj6w&feature=related

Podpaska w akcji, w Mama, Wo Bist Du. Gdzieś się zgubił ten klimat mrocznej sypialni w której budzi się mały Rudi, samotny i zagubiony. Nie podoba mi się też to, ze scena zaczyna się i kończy stojącym na jej środku Todziastym. Który notabene jest ubrany jak Uwe, uczesany jak Uwe i umalowany też jak Uwe, kiedy ma bad makeup day, więc skąd, do jasnej deutery, ja mam wiedzieć, ze to jest Tod, a nie Uwe?

http://www.youtube.com/watch?v=MYkDEQ8qLFY&feature=related


A tak wygląda to w mojej ulubionej inscenizacji, w Essen. Ja rozumiem, wielkie łoże na tournee się nie nadaje, ale mogli paroma rekwizytami zaznaczyć że to pokój dziecięcy, zrobić mrok na scenie... Ale, następne ale, musieliby najpierw pozbyć się tego sąsieka przegradzającego scenę w połowie. Sąsiek jest paskudny i Kupfer wie czemu miał służyć, tak właściwie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Laurelin
Kaiserin von Uwoland


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: ona

PostWysłany: Wto 22:04, 24 Sie 2010    Temat postu:

Przerażająca podpaska. Jak dla mnie to Tod mógłby podróżować konno. Na takiej głowie z patyka :D

A w wersji esseńskiej Uwe patrzy się jak sowa i kopie dziecko. To jest niefajne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Wto 22:25, 24 Sie 2010    Temat postu:

Laurelin napisał:
Przerażająca podpaska. Jak dla mnie to Tod mógłby podróżować konno. Na takiej głowie z patyka :D



Mhm. Wyobrażam sobie, jak nasz okrąglutki Uwe wjeżdża na scenę na takim koniu-kijku, a poły białego gajera za nim powiewają. I cała widownia leży ze śmiechu.

Cytat:
A w wersji esseńskiej Uwe patrzy się jak sowa i kopie dziecko. To jest niefajne.


Sowa z Todem się nieźle komponuje, powiedziałabym. Takie nocne, bezszelestne stworzonko z wielkimi oczyma, wypisz wymaluj jak Uwcin Tod.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Laurelin
Kaiserin von Uwoland


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: ona

PostWysłany: Wto 22:30, 24 Sie 2010    Temat postu:

Taaa... ale tu akurat wyglądanie jak sowa nie wychodzi mu na dobre xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Wto 23:06, 24 Sie 2010    Temat postu:

Ale dlaczemuż? Mnie się to jego sowie spojrzenie podoba. Takie nocne widziadło, które materializuje się w ciemnym kącie wielkiej sypialni małego, przerażonego chłopca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Śro 21:38, 25 Sie 2010    Temat postu:

Pastwienia się nad Berlinem ciąg dalszy. W dzisiejszym odcinku ujrzymy morła cień, a nawet samego morła, zajmującego pół sceny, wszystko to zaś nastąpi w Wenn Ich Tanzen Will.

http://www.youtube.com/watch?v=352ZBDSqia8&feature=search


I cóż my tu widziemy, droga publiczności? Ano widziemy osobnika w białym ancugu, który wciąż bardzo przypomina Uwe, a mało Toda. Tenże osobnik porzucił swoją, znaną z innych produkcji, manierę pojawiania się znienacka, wyłaniania z ciemności i materializowania po kątach. Teraz nasz drogi Todzio woli sterczeć na środku sceny, a ściślej na grzbiecie dwugłowego orła.

Kupfer podobno postanowił wrócić w tej produkcji do symbolizmu, jakim przepełniona była inscenizacja oryginalna, ja się zatem pytam co ta gigantyczna ptica symbolizuje mianowicie? Wymowa tej sceny jest prosta jak drut: nawet w chwili największego triumfu natury osobistej i politycznej cesarzowej nie odstępowały myśli o śmierci. W Essen Tod przychodził do Sissi, która, dumą emanując, stała w swej slawnej koronacyjnej sukni pośrodku ciemnej sceny, jeszcze pełna świeżo przeżytej chwały, jeszcze na szczycie, ale nawet wtedy nie wolna od ciemności, wypełzającej z kątów jej umysłu.

Tu mamy ptaszynę, nonszalanckiego Toda na niej i cesarzową, która wbiega, niepewna, niczym sierotka Marysia, której ktoś zakosił gąski. Cała wymowa sceny jest odwrócona, to nie Sisi przeżywa swój największy triumf, to pan Nonszalancki W Białym Gajerze rządzi na scenie i patrzy na Elisabeth z góry. A ona się miota tam na dole. Coś nie tak.

A ciąg dalszy ową nieprawidłowość czy dysonans potwierdza. Gdzież się podział esseński taniec niemalże godowy, w którym Tod krąży wokół Sisi, podaje jej dłoń, ona tę dłoń igoruje,ta gra, w której on przekonuje że należy do niego, a triumf to złuda, ona zaś dumnie pokazuje mu plecy, trzymając się tego co właśnie dokonała i mówiąc sobie ze to jest coś.
W Berlinie Tod dalej dominuje i spogląda z góry, w nonszalanckiej postawie z rękoma skrzyżowanymi na piersi, jakby był pewien swego. W pewnym momencie nawet Sisi śpiewa w zasadzie do pary białych pantofli na pokaźnym obcasie, bo Todziasty siada na orle, dyndając nogami w powietrzu, tuż przed nosem uwodzonej właśnie damy. Owszem, Uwe ma seksowne stópki, ale jednak romantyczne to to nie jest.

Potem Tod zaczyna się gibać na krawędzi tego nieszczęsnego orła (ciekawie to brzmi) nachyla się nad Sisi i oboje machają sobie rączkami w klimatach "widziałam orła cień i leciał, o taaaak!". Wreszcie szanowny Śmiertuch spuszcza swój w biel obleczony tyłek na ziem i co robi? Ano sprawdza czy cesarzowej rączki mocno w zawiasach siedzą. Cóż to ma zamiar symbolizować, Herr Kupfer? Znaczy, rozumiem, ona się rwie by wzlecieć w ten wzwyż, a on ją trzyma w uścisku wiecznym, a lodowatym. Tylko że, znowu, Tod tu ma robić za uwodziciela, za kochanka, przed którym Sisi umykała, by w końcu paść mu w ramiona, a nie za agresora. To, co cesarzową trzymało to był dwór, sztywna etykieta, wszystko to co łączyło się z byciem małżonką cesarza, wreszcie jej lęki. A Tod w tym ujęciu był wyzwoleniem. Pokusą wolności od tych okowów. Więc znowu symbolika trafiona jak kulą w płot.

Cała choreografia w tej scenie jest, ogólnie rzecz biorąc, szalenie agresywna. Tod zachowuje się jakby chciał zawlec Sisi za włosy do swej krainy, niczym jaskiniowiec. Cesarzowa z kolei w niektórych momentach wygląda jakby miała ochotę strzelić Toda wprost w to śliczne upudrowane liczko i z kolanka w międzynoże poprawić. Zresztą na samym końcu Tod wali swą bogdankę w potylicę, po czym przytrzymuje ją za włosy. Don Juan całą gębą po prostu, bo nic tak nie rozpala opornej kobiety jak strzał z liścia w baniak, prawdaż nieprawdaż.

Potem Sisi odbiega, widocznie Tod przylutował jej niedostatecznie mocno, a pan Todziasty po raz kolejny w tej produkcji, zostaje na scenie sam, stercząc tam zupełnie bez sensu, a za to szaleńczo materialnie jak na zjawę nie z tego świata. A mógłby jakoś zniknąć. Dyskretnie. Ech...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Czw 23:45, 09 Gru 2010    Temat postu:

Dzisiaj, przyjaciele i sąsiedzi, rozbierzemy na czynniki pierwsze "Maladie".

http://www.youtube.com/watch?v=tS2-O4Hu3TQ

Zaczyna się standardowo, Eli na podłodze w drzwiach, sluga wrzeszcząca, zeby lekarza sprowadzić, lokaje odnoszący cesarzową na zsunięte krzesła.

Po czym się robi gorzej, bo wchodzi Tod, w płaszczyku nonszalancko zarzuconym na ramiona i bez kapeluszu, świecąc swoją mangową Uwkofryzurką. I nawet specjalnie nie kryje się w mrokach, oświetlony jest dobrze, wszystko widać, no zamaskował się jak dyjabli.

Wtedy z kolei robi się idiotycznie, bo wkurzona Eli zamiast uciekać przed napastującym ją Śmiertuchem, goni go, zasuwając w miejscu po kręcącej się obrotówce. Potem Tod gdzieś znika, zostaje z tyłu, przez chwilę Ela śpiewa jakby sama do siebie, po czym Todziasty objawia się na promieniu. Herr Kupfer, noch einmal, bitte, co to ma niby symbolizować?

Bo w poprzednich insceizacjach to było czytelne, Tod był upartym sukinkotem, który wykorzystywał każdą okazję, by poudowadniać Eli, że z nim jej będzie lepiej. Uprtym i nachalnym, ścigającym ją, kuszącym, próbującym wciągnąć w ten Zaświat. A tu Ela zaczyna ganiać Toda, chce mu dać po pysku? Bo innej opcji w świetle tego co ona śpiewa nie widzę.

I rozwiązanie z obrotówką byłoby fajne, gdyby to ona była stroną uciekającą, wiecie, biegnie i biegnie, stara się jak może, ale wcale się od tego Toda nie oddala, on wciąż jest na wyciągnięcie ręki, wciąż gdzieś za jej ramieniem, tak że wciąż czuje na sobie jego lodowaty oddech. Natomiast w drugą stronę to nie działa.

I odpuściłabym sobie promień, bo pasuje do tego wszystkiego jak wół do kożucha, a przemieszczanie się nań Toda tworzy niepotzebny zamęt. A niech sobie Todenty odjedzie na obrotówce w ciemność, chwilowo zły i sfoszony na nieugiętą Elę, a co. Naszyjnikiem natomiast Ela może rzucić wcześniej i wszystko styka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Pią 23:41, 21 Sty 2011    Temat postu:

Nudzi mi się, to pośmiecę. Oto moje wrażenia, spisywane na gorąco podczas seansu Eli, oglądanej podczas zapaści mojego łącza.

Wyelka y wczonsayonca relacya pisana Wiedźmy z Eli berlińskiej

albowiem durne pomysły Kupfera żądają skomentowania na piśmie

a Wiedźma nie ma internetu i się nudzi


Prolog. Nieboszczycy wyjechali na scenę leżąc na obrotówce, przez dziurę w lustrzanej przegrodzie, co nieodparcie kojarzy się z linią produkcyjną, albo taśmociągiem jak kto woli. Mało mistyczne skojarzenie. Poza tym po jakiego grzyba Kupfer pozbył się połowy przestrzeni scenicznej, na rzecz tego błyszczącego pagaja? Scena w Berlinie i tak jest mała, a przez ten sąsiek nie ma miejsca na nic, w tym na porządną choreografię.

Bruno Grassini macha rurą dość oszczędnie, nie żebym narzekała. Nieboszczycy natomiast gniotą się na kupie i niemal na proscenium, zgadnijcie dlaczego.

Seine Majestat w cholerę nie wygląda jak Seine Maiestat, raczej jak stremowany Uwe w białym ancugu. I to stremowany jak wszyscy diabli.

Na sąsieku wyświetlono wielgachny portret Sisi, to tak na wypadek, gdyby ktoś jeszcze nie zdołał zakumać na jaki spektakl przyszedł.

Ahem. W porównaniu z aktualną kondycją wokalną, Uwe jest w tym spektaku jak Pavarotti, Caruso oraz Rolando Villazon w jednym. Co oznacza, że teraz jest okurwajakbardzoźle.

Przyszedł Maximilian in Bayern i się picuje. Oraz robi "hohoho" jak święty Mikołaj.

Zza sąsieka wypuszczono dziurą Wittelsbachów, co z kolei przypomina wypuszczanie kur na wybieg. Lucheni, posyp im ziarenek.

Sąsiek udaje teraz wrota stodoły, uwalniając na scenę Uwe, udającego bez przekonania, że chce pocałować niesioną w ramionach Pię. Ten burobrązowy gajer jest ohydny. I chyba nie o to chodziło, żeby Tod wyglądał jak starszy referent po wypadku z pudełkiem brokatu?

Czy w Essen i Wiedniu ministrowie też gięli się przed cesarzem jakby ich tknął taniec świętego Wita, kiedy Zośka mówi "Sei strengt, sei stark"?

Matka skazańca wyraziła swą tragiczną rozpacz słabym miauknięciem. Mam wrażenie, że tam się nie chce grać nikomu prócz Grassiniego i pani wcielającej się w Zofię.

Dobrze, że mnie nie było w tym Berlinie, bo rzuciłabym się na ten sąsiek z siekierą. Irytujące ustrojstwo. Szlyczne focie na nim nie pomagają, bo Eli to akurat nie jest spektakl po którym oczekuję nadmiaru dosłowności, poza tym mam wrażenie, że Lucheni pokazuje Sędziemu prezentację w powerpoincie.
Boziu, wyświetlone na sąsieku czaszki jeleni o rozmiarach fiata 126p wyglądają koszmarnie.

A teraz Sisi i Franz wyznają sobie miłość, stojąc na orle, zwanym dalej igelem. W charakterze tła mają konstrukcje i wyciągi, co ma sugetować widzowi, że bohaterowie są w jakiejś kolejce linowej, a wygląda industrialnie i brzydko.

Chryste Panie na bananie, jakby mało było igela na którym pieją zakochani, nad sceną wisi drugi, brzydki jak wielkie nieszczęście. Kupfer zapadł na jakąś drobiofilię?

Ponieważ nie ma miejsca, nowożeńcy idąc do ołtarza robią kółeczko wokół sceny, a potem po prostu stoją i się gibają, kiedy pomocnicy Toda powiewają ich szatami.

A biskup brzmi jak zapowiedź nadjeżdżającego pociągu. A Tod zamiast kołysać się na sznurze i dzwonić, stoi na promieniu i macha ręką w stylu "zasiali górale żytko", co ma symbolizować, że porusza dzwonem, wyświetlonym, rzecz jasna, na sąsieku. Zabierzcie Kupferowi te grzybki, one szkodzą.

Nowożeńcy jeszcze nie weszli, a po scenie zaczęli biegać pomagierzy Toda. Potem młodzi zaczęli tańczyć walca, usiłując nie zabić się przy tym o sąsiek. Z boku na scenę wszedł Tod, tak po prostu, żadnego wielkiego entree, a komputer nie wytrzymał, bluznął internal errorem i przeszedł od razu do "Milch".

Ponieważ mój lap bardzo nie chce odtworzyć tego co pomiędzy, ja też przechodzę do "Milch". I od razu mówię, że Carsten ładniej wrzeszczy.

Esterhazowej odbiło. Pląsa po scenie, pręży się i strzela piruety, aż jej majtki widać. Ein Arzt, schneller!

A mundur Franza leży fatalnie. Fatalnie, powiadam. Bluza niedopasowana, portki jak siaty na potaty, co to jest?
Eljen. Węgrzy stoją pod igelem, na którym z kolei w pozie nonszalanckiej stoi Uwe. A Sisi nawet korony nie dostała. Oraz krzyż na koronie św. Stefana jest prosty, o.

Igel has landed, będzie "Wenn Ich Tanzen Will".

Przyszła Pia, Uwe jest sfochany, jakby mu kto misia zabrał. Usiadł na igelu i Sisi śpiewa do jego butów.

A teraz machają do siebie rączkami. Pia jest wsciekła. Uwe zlazł z igela i sprawdza, czy jej ręce dobrze zamontowali. Nie urwały się.

Teraz Pia atakuje Uwe frontalnie, wyglądając, jakby chciała mu przyłożyć. On się rewanżuje strzałem w potylicę, jest gorąco.

Koniec utworu, ring wolny, a Tod stoi na scenie jak idiota i czeka, aż mu podpaska wyjedzie.

Mały Rudi na widok podpaski zwątpił i chciał uciec, ale się bohatersko powstrzymał. Teraz nawet wszedł do środka. Uwe, jak zwykle przy dzieciach, ma nie do końca kontrolowany zaciesz.

Rudi ucieka, Tod znowu zostaje jak idiota na scenie. To jest chyba bajeczka o smutnym Śmiertuszku, który zgubił swoją przytulankę.

Sisi w wariatkowie ma kieckę z czerwonego, przeraźliwie lśniącego materiału, co wygląda okrutnie tandetnie. Pia gra trzy razy bardziej histerycznie niż zazwyczaj, jęcząc, krzycząc i wygrażając.

Szachy dworskie. Bez szachownicy, ale z konikami, co jest tak jakby idiotyczne. Choreografia jest udeptana i na boki, bo nie ma miejsca.

Salon Frau Wolf. Na sąsieku wyświetlają się tory, zapewne symbolizujące pociag płciowy. Albo pociąg Kupfera do złego towaru.
Wolfowej udzieliła się agresja ogólna. Warczy, drze się, brutal kobita.

Jeszcze nie skończyła, a zza sąsieka wyjechały krzesła, ustawione do Maladie. Ktoś się chyba rąbnął z deka.

Cesarzowa gimnastykowała się zapewne na sąsieku, ponieważ pod nim leży. Przyszedł Uwe, udający, że się maskuje i postawił diagnozę. Pia zaczęła go, nie wiedzieć czemu, ścigać. Znowu chce mu przyłożyć?

Cesarzowa, podróżując, lata po scenie dziwnym kurcgalopem.

Podpaska wyjeżdża na scenę, na niej Uwe, oraz ławeczka. Przylata duży Rudi i tuli się do Uwcinego kolana.

Nie, to nie jest ławeczka, to łóżko polowe ze Stadionu Dziesięciolecia. Boziu, jak ja bym chciała, żeby Uwe mógł teraz śpiewać tak, jak śpiewał wtedy...

Franz stoi na postumencie przed podpaską i wygłasza Rudiemu kazanie. Ma stanowczo za długie nogawki.

Rudi jęczy do Eli, która wygląda jakby się miała zaraz popłakać. Uch...

Uwe powodził Rudim za kark, chwycił w pół, przegiął, wytrzeszczył oczęta i pocałował pospiesznie. I bam. Chyba nie był w całuśnym nastroju.

Przewijamy do koszmaru Frania. Nieboszczycy wychodzą z kurnika. Tod i Franz przepychają się na promieniu.

Trzeci igel się objawił, tym razem w postaci fragmentów na sąsieku. Drobiofilia jak nic.

Uwe złożył Pię w białym gieźle na obrotówce i pozwolił jej odjechać w dal. Kuniec.


Ostatnio zmieniony przez EineHexe dnia Pią 23:43, 21 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martunia21
Bestia


Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: ona

PostWysłany: Sob 3:25, 22 Sty 2011    Temat postu:

EineHexe napisał:
Uwe jest sfochany, jakby mu kto misia zabrał

Jaki jest?
EineHexe napisał:
Uwe, jak zwykle przy dzieciach, ma nie do końca kontrolowany zaciesz.

Tego też nie rozumiem.
Tak w ogóle dzięki za recenzję. Zawsze lepiej wiedzieć czego się można spodziewać. Dzięki poświęceniu Wiedźmy zawał na widok kur mniej prawdopodobny.
M.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Sob 4:48, 22 Sty 2011    Temat postu:

martunia21 napisał:
EineHexe napisał:
Uwe jest sfochany, jakby mu kto misia zabrał

Jaki jest?


Sfochany. Focha ma. Innymi słowy jest obrażony wielce na cały świat.

EineHexe napisał:
Uwe, jak zwykle przy dzieciach, ma nie do końca kontrolowany zaciesz.


Cytat:
Tego też nie rozumiem.


Radością emanuje. Lubi dzieci i to widać dość mocno :)

Cytat:
Tak w ogóle dzięki za recenzję. Zawsze lepiej wiedzieć czego się można spodziewać. Dzięki poświęceniu Wiedźmy zawał na widok kur mniej prawdopodobny.
M.


Zawsze do usług, zwłaszcza w chwili zapaści netu Wink


Ostatnio zmieniony przez EineHexe dnia Sob 4:49, 22 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Pon 18:39, 24 Paź 2011
PRZENIESIONY
Pon 18:41, 24 Paź 2011    Temat postu:

Mark Seibert, Oliver Arno, "die Schatten verden laenger". Tod odzyskał jaja i nabrał wigoru, trochę w matyjaszkowych klimatach. Mnie się podoba.

Ostatnio zmieniony przez EineHexe dnia Pon 18:39, 24 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
isabellanna
Napoleon


Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: ona

PostWysłany: Czw 20:35, 27 Paź 2011    Temat postu:

Faktycznie matyjaszkowe klimaty, czyli to co lubię najbardziej :D Ale jeszcze wizja by się przydała. Czekam na wiecej:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Sob 17:42, 03 Gru 2011    Temat postu:

Rąbnięte z Musical-Total.



Budowla nazywa się Nymphenburg. Osób na zdjęciu nie muszę chyba przedstawiać...?



Nie, ten anzug jest zdecydowanie koszmarny, proszę Toda. Postuluję powrót do płaszczyka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vesper
Napoleon


Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prowincja warszawska
Płeć: ona

PostWysłany: Sob 18:30, 03 Gru 2011    Temat postu:

EineHexe napisał:
Nie, ten anzug jest zdecydowanie koszmarny, proszę Toda. Postuluję powrót do płaszczyka.

Popieram. Der Tod wygląda jak młodszy laborant Wydziału Chemii Domagam się revivalu esseńskiej garderoby!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Sob 19:36, 03 Gru 2011    Temat postu:

Vesper napisał:
EineHexe napisał:
Nie, ten anzug jest zdecydowanie koszmarny, proszę Toda. Postuluję powrót do płaszczyka.

Popieram. Der Tod wygląda jak młodszy laborant Wydziału Chemii Domagam się revivalu esseńskiej garderoby!


Tego należy się domagać z całą stanowczością. Młodszym Laborantom i Brokatowym Referentom mówimy stanowcze nie!

Dodatkowo, ten anzug jest na Seiberta za duży. Cały czas mam wrażenie, że wbili Marka w marynarkę uszytą na Uwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.uwekroeger.fora.pl Strona Główna -> Musical Elisabeth Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin