|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
EineHexe
Uwoholiczka z misiem
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: To tajemnica Płeć: ona
|
Wysłany: Nie 16:25, 07 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Uwe śnił mi się bardzo wytrwale przez całą ostatnią noc, nigdy nie miałam tylu snów z nim co teraz. Budziłam się kilka razy, a on mi się przyśniewał potem z powrotem. Najlepszy był jednak pierwszy sen z cyklu.
Otóż Blondyn zawitał zimą w polskie Tatry, gdzie uprawiał jeżdżenie na nartach, a ja zjazdy na tyłku ze stoku. Uprawiałam także gapienie się na Blondyna, z czym twardo usiłowałam się kryć, żeby sobie nie pomyślał, że ja jakaś psychofanka jestem, czy cuś. Chyba nie kryłam się za skutecznie, bo Uwe miał z tego niezły ubaw.
Wreszcie jednak nadszedł dzień koncertu, który Uwe miał dać, też w Tatrach, bo czemu nie. Jupitery zapalone, tłumy czekały, a Blondyn znikł. Nigdzie go nie było widać, nie przychodził... No to Wierna Fanka Wiedźma, razem z całą ekipą od koncertu rzuciła się szukać zaginionego. Przewróciliśmy kulisy do góry nogami, aż wreszcie zajrzeliśmy do samolotu, któym Uwe z ekipą przyleciał. I tam Blondyn był. Znalazłam go schowanego pod fotelem, zwiniętego w kłębek. Płakał, że nie wyjdzie, że nie może śpiewać dłużej, bo jego głos szwankuje i fani będą źli i on nie może im tego zrobić. No to wszyscy zaczęli go pocieszać, ze mną na czele, oczywiście. Głaskałam go po policzku, zapewniajac że nikt, ale to nikt go tak strasznie nie kocha jak fani, a w ogóle to ma niebiański głos i na pewno zaśpiewa cudnie i wszystko będzie dobrze.
Ale nie wiem czy wyszedł spod fotela, bo mnie w tym momencie kot obudził.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
EineHexe
Uwoholiczka z misiem
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: To tajemnica Płeć: ona
|
Wysłany: Sob 18:14, 04 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Sen z kategorii "Jaki towar Wiedźma bierze przed spaniem?"
Za górami, za lasami, w małym miasteczku żył sobie Uwe, piękny, młody i długowłosy. Miał mieszkanko na trzecim piętrze bloku z wielkiej płyty i tam sobie mieszkał z żoną i dziatkami.
Mieszkańcy miasta, aby zagwarantować sobie dobre plony, stworzyli za pomocą magii kopię Uwe, dzięki której urodzaj miał być rówie pewny co śmierć i podatki. Niestety, Pan Kopia Uwe bardzo się stresował i źle się czuł, więc żeby ocalić dostatek w miasteczku wprowadziłam się natychmiast do Kroegerów i sypiałam z Panem Kopią na materacach na podłodze dużego pokoju.
Razu jednego wyszłam sobie pospacerować pod blokiem i stało się nieszczęście. W miasteczku zjawił się Kuba Rozpruwacz, a ja, spacerując po lasku pod blokiem, natknęłam się na niego, kiedy odziany w cylinder i długi czarny płaszcz, taki jak noszono w XIX wieku, wciągał w krzaki jakąś nieszczęsną nieboszczkę, zapewne zeby zrobić z nią to, co lubił najbardziej, czyli wycąć jej to i owo.
PRzerażona do głębi rzuciłam się do panicznej ucieczki. Biegłam i biegłam i bieeeegłaaaam, aż dobiegłam do bloku. Lotem strzały popędziłam na trzecie piętro (po schodach, bo windy nie było), nacisnęłam dzwonek przy drzwiach, opatrzonych właściwym nazwiskiem, które się w tym momencie same otworzyły. Wpadłam do środka jak bomba, wprost w ramiona Uwe, nie wiem tylko, czy oryginału, czy Pana Kopii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
EineHexe
Uwoholiczka z misiem
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: To tajemnica Płeć: ona
|
Wysłany: Pią 0:06, 04 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Sen z gatunku "Nie oglądaj tyle Born Free na noc". Kazano mi zrobić fotoreportaż, gdzieś w górach. Żadne tam niebosiężne turnie to nie były, ale takie całkiem solidne góry, coś jak Bieszczady. No to skoro kazano, dosiadłam konia rasy huculskiej, Uwe, w kapeluszu kowojskim, drugiego i jazda w te plenery, trzaskać zdjęcia z siodła. Nic to, że jeździć konno nie umiem, wszakże to żadna przeszkoda.
No i tak sobie jechaliśmy, plenery dookoła cudnej urody, słoneczko świeci, ptaszęta ćwierkają, jest ślicznie i ekologicznie, ale w końcu zrobiło się ciemno i trza było gdzieś zanocować. Zjechaliśmy do jakiegoś gospodarstwa, które wyglądało jakby się gdzieś z Prowansji urwało, ale okazało się, że wolnych pokoi niet. Co najwyżej w stajni moga nas zanocować, na sianie. Ostatnie co pamiętam, to moszczenie się na rzeczonym sianie w dosyć bliskim sąsiedztwie końskich kopyt, tupiących po drugiej stronie sąsieka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|